poniedziałek, 28 lipca 2008

pozdrowienia z Shiraz i Persepolis

dzis bylismy w persepolis, bardzo ladna kupa kamieni ;-) do tego bardzo cieplo, a spacer wygladal jak pisali w przewodnikach - od cienia do Cienia, jutro jedziemy nad Zatoke Perska do Busher, z tego co slyszelismy jest tam............ cieplo :D. Wrazenia z tego bieguna ciepla juz niebawem.

Gdyby ktos byl tak dobry i sprawdzil czy mozna w Tbilisi odebrac Bilety Aerosvit bedziemy w dzieczny, chodzi o bikety lotnicze Tbilisi - Kiev, poniewaz w liscie miejsc do odbioru biletow nie bylo Tbilisi ani Erywania. a wiemy ze w Tbilisi jest biuro.

Buziaczki cukiereczki od Tomka, aha i ciasteczka
Od Gosi i Artura Gorace nielegalne buzi

niedziela, 27 lipca 2008

Zdjecia




zdjecia, pierwsze z Shirazu (juz prawie zatoka Perska ;-P ), drugie z Esfahanu, o czym pisze Gosia w szerszym opisie i nastepne rowniez z Esfachanu z Restouracji. Przypominam ze po kliknieciu na zdjecie ono sie powieksza
od siebie dodam ze powoli slonca mam dosc, dzisiaj temperatura mnie troche zmeczyla, ogolnie czym pozniej tym lepiej, i widac tez to po zachowaniu tubylcow ktorzy zajmuja wszystkie wolne zielone miejsca na trawnikach i wyleguja sie odpoczywajac od Slonca.
a co zwiedzalismy? wydaje mi sie ze duzo sie dzieje, caly czas widzimy nowe rzeczy i duzo by tu pisac, mysle ze zdjecia troszke oddadza to co tutaj mamy mozliwosc zobaczyc.
Pewnie pisalem nieskladnie ale wlasnie ugadujemy sie z Iranczykami na wycieczke do persopolis i z jednej strony slysze rozmowe a z drugiej pisze. przepraszam za klopoty ze zrozumieniem mojego tekstu

goracy kraj, przyjazni ludzie

Nasza podroz leci dalej. Jestesmy juz w Shirazie (jedno z najbardziej wysunietych na poludnie mist, kotre mamy odwiedzic). Przyjechaismy tu nocnym autobusem z Esfahanu i po nieprzespanej nocy spalismy w hotelu jakies 5h.

Esfahan jest pieknym misatem, ciagle jestem pod jego urokiem. Jest tam tyle niesamowitych miejsc do zobaczenia, ze ciagle brakowalo nam czasu, zeby wejsc do kawiarenki internetowej. Zeby mi uwierzyc, to trzeba tu przyjechac i zobaczyc to miejsce, zdjecia nie oddadza jego piekna.

Czas tutaj leci bardzo szybko, ciagle zapominamy, ze ludzie tutaj maja sjeste i prawie wszystko jest pozamykane a my w tym czasie mamy w planie zwiedzanie i pod koniec dnia zazwyczaj okazuje sie, ze zwiedzilismy tylko polowe miejsc zaplanowanych na dany dzien. Wieczory czesto spedzamy w teahousach, a w ciagu dnai tez nie stronimi od herbaty (goracej, pitej z kostka cukru na jezyku - po prostu genialna w smaku). Poznajemy tez sporo ludzi, ciagle ktos do nas podchodzi, pyta skad jestesmy, wita nas w iranie (lub w miescie, w ktorym wlasnie jestesmy), niektorzy, ci bardziej biegli w angielskim, przylaczaja sie do nas i rozmawiaja (czasem nawet po prostu przyznaja sie, e chca z nami porozmawiac w celu pocwiczenia angielskiego ;)). Nawet jak pytamy kogos o droge to zbiera sie kolo nas tlumek ciekawych iranczykow, chcetnych do pomocy, ale nieumiejacych, zadnego jezyka poza farsi.

Dzisiaj nie udalo nam sie wiele zwiedzic, ale zdazylismy juz sie zorientowac, ze jest tu cieplej niz w Esfahanie. W koncu doswiadczylam uczucia jak to jest chodzic w czadorze: bylismy w meczecie, gdzie taki stroj jest obowiazkowy (Artur umiesci zdjecie jak wygladalam ;)).

Esfachan

jeden post z filmikiem

środa, 23 lipca 2008

kupilismy sobie spodnie


aha, no i kupilismy sobie z tomkiem kurdyjskie spodnie i w nich teraz sie bujamy hehe ;) (tak to takie spodnie ze zdjecia).... aha, jedne nie dla dwoch tylko osobno ;0 . Nie uwierzycie ale Skejci wzieli sie stad.

Pozdowienia z Imam Khomenini Square!

W Iranie chyba w kazdym miecie, ktore ma jakis centralny plac, nosi on nazwe imama Chomeniniego.

To juz ponad tydzien naszego pobytu w tym kraju, poznajemy coraz wiecej ludzi, a co za tym idzie - kulture i obaczaje Iranu.

Ostatnio gdy pisaam bylimy w Tabrizie, skad pojechalismy do Sanandaj. Tam mielismy spedzic dwie noce, ale poniewaz poznalismy Polakow, ktorzy konczyli swoj pobyt w Iranie, wybralismy sie z nimi do miejscowosci niedaleko granicy z Irakiem. Wioska o nazwie Oruman-takh'te (albo cos w tym stylu), lezy wysokosci ponad 2000m npm, a domy zbudowano tam w ten sposob, ze podworko kazdego domu znajduje sie na dachu innego.

Z Sanandaj udalimy sie do Hamadanu. Mialo to byc tylko miasto przelotowe na naszej trasie (tzn. chcielismy przeznaczyc na jego zobaczenie jeden dzien i idac sie do kolejnego miasta nocnym autobusem, zeby nie placic za nocleg w hotelu). Gdy w banku wymienialismy pieniadze zagadal do nas iranczyk (jak sie pozniej okazalo - nauczyciel angielskiego) i spedzilismy z nim caly dzien, a kolacje i noclego mielismy u niego w domu z jego zona oraz 10-letnim synem. Dzisiaj bylismy na wycieczce w jednej z najwiekszych jaskini na swiecie - Ali Sadr, wieczorem mamy nocny autobus do Esfahanu.

Gdysie pakowalam na wyprawe do Iranu, wyobrazalam sobie, ze przez 4 tygodnie nie zobacze ani jednej chmurki i bede sie prazyc w sloncu (zwlaszcza w chustce na glowie i szyi), a tutaj spotkala mnie nieskodzianka, od 3 dni troche poaduje i sa chmury! dzisiaj nawet mozna powiedziec, ze lalo jak z cebra - niestety po deszczu nie zostalo juz ani sladu, ale powietrze jest nieco swiezsze.

Ogolnie Iranczycy zrobili na mnie pozytywne wrazenie, co ktory potrafi cos powiedziec po angielsku, to podchodzi do nas, wita nas w swoim kraju imiescie, pyta czy nam sie podoba i sie zegna - zero nachalnosci. A gdy mamy jakies problemy (zazwyczaj w kasie biletowej), to pomagaja zupelnie bezinteresownie ;)

PS. Dzieki za wszystkie komentarze

Hamadan

witajcie,

jestesmy w Hamedan, opuscilismy prowincje Kurdystan, gdzie jedno z ciekawszych miejsc jakie zobaczylismy to wioska polozona na granicy z Irakiem ktora pokazuje na pierwszym zdjeciu, jechalismy tam taksowka (360km) za 20zl od glowy w 6 osob w aucie.

w sumie mielismy byc tutaj (w hamedan) tylko przejazdem, ale przy wymianie pieniedzy wychodzac z banku zaczepil nas czlowiek, okazalo sie ze nauczyciel angielskiego, i oprowadzil pomiescie spedzajac z nami caly dzien, pozniej zaprosil nas do domu, jedlismy tradycyjne jedzenie itd. duzo by opowiadac, wydaje mi sie ze Gosia w swojej notatce napisze wiecej min. o tym ze dzis bylismy w najwiekszej wodnej jaskini Azji i plywalismy sobie lodkami pod ziemia

na drugim zdjeciu szaszlyki z barana i ryz z szafranem.

Pozdrawiam serdecznie i liczymy na komentarze, trzymcie kciuki dalej, a my o 22 dzis (tutejszego czasu) wyruszamy do podobno pieknego miasta Esfahan





piątek, 18 lipca 2008

Salam!

Jestemy juz w Iranie od trzech dni, mona powiedziec, ze sie juz zaaklimatyzowalismy. Ja musialam przyzwyczaic sie do zdziwionych i rozbawionych spojrzen iranczykow, a zwalaszcza kobiet (jak sie dowiedzialam, moje spodnie wygladaja jak pizama ;p ). Wczoraj w czasie wycieczki do Kandovan (dpowiednik tureckiej kapadocji, z tym, ze zamieszkany), to ja stanowilam atrakcje turystyczna i irani, pozakrywane dosc szczelnie i, w przeciwienstwie do mnie, przewaznie w czernirobily sobie ze mna zdjecia. Dosc ciekawie wyglada tutaj sprawa pieniedzy: na graicy za jednego dolara dostalismy troche ponad 9000riali, a ze wymienilismy po 100$ i najwyzszy banknot jaki dostalismy to 20 000, to okazalo sie ze jestemy calkiem bogaci (patrzcie zdjecie). Tak jako ciekawostka moge dodac z w iranie jest wlasnie 1378rok (albo cos kolo tego, jeszcze nie jesesmy zbyt biegli w tych ich znaczkach ;) ). Pozdrawiam!




Na zdjeciach: ja na bazarze w Tabrizie; Artur liczy kase.

film test hehe

hej jestsmy juz w Tabriz w Iranie od kilku dni (trzech), a w zasadzie to dzis wyjezdzamy do Sanandaj (niedaleko Hamedan), nie pisalismy te kilka dni poniewaz trzeba bylo sie zaaklimatyzowac w nowym srodowisku, a takze trafilismy na tutejszy weekend Ogolnie te srodowisko jest bardzo interesujace, poza pierwszym szokiem kulturowym, kiedy po nocy w hotelu (w centrum miasta za `10zl) wyszlismy na ulice, zajelo namtroszke czasu zeby polapac sie o co tutaj tak wlasciwie chodzi, ale po spacerze stwierdzilismy ze jest fajniei jest fajnie az do dzis, juz 3 dzien, bardzo jestem ciekawy co przniesie nam dzien kolejny i kolejny, ale nie spieszac sie powoli wchodzimy w swiat iranskiej kultury. Bylismy juz w Kadovan, dzis jak juz pisalem wyruszamy dalej, do Kurdyjskiego miastaw ktoym kobiety chodza inaczej ubrane niz tuaj czyli we wschodnim Azerbejdzanie. Jest tanio - co nas cieszy spotykamy duzo ludzi po drodzeco jest bardzo ciekawe. NO i duzo by jeszcze pisac, zobaczymy co kolejne dni pokaza, trzymcie kciuki dalej :)



zdjecia, w kolejnosci : Tabriz, Kadovan. Przypominam ze mozna sobie je powiekszyc

wtorek, 15 lipca 2008

dotarlısmy do İstanbulu

Dostalrlısmy do istanbulu. cıeplo. samolot cıekawe wrazenıe. ja akurat pıerwszy raz w zycıu lecıalem takze zachowywalem sıe jak male dzıecko przy oknıe. ale bylo warto. burza wıdzıana z wys 12000mnpm robı wrazenıe. na slowacjı mıelısmy problemy z karta İSİC ale jakıms cudem udalo sıe przejechac pol kraju na gape ı zaoszczedzılısmy caly koszt owej karty. do turcjı przylecıelısmy w srodku nocy ı noc spedzılısmy na lotkısku, troche zmarzlısmy (co moze sıe wydawac dzıwne w tym cıeplym kraju). teraz sıedzımy w kawıarence po spacerze ulıcamı stambulu. za godzıne mamy autobus do teheranu. najprawdopodobnıej wysıadzıemy w tabrizie ale zobaczymy jak sytuacja tam sıe rozwinıe. ogolnıe jest cıeplo ı przyjemnıe. zobaczymy tez co pokaze nam iran ;)
















bratyslawa gosıa wazy plecak na lotnisku w stambule

niedziela, 13 lipca 2008

The Final Touch

Jak zwykle ostatnio kończę pakowanie później niż planowałam. Właśnie zgrywam na telefon jeszcze trochę polskiej muzyki, żeby mieć przy sobie coś przypominającego o domu. Ogólnie nie jest tak źle, ponieważ pogoda jutro ma być kiepska, jadę w trekingach, które stanowiły krytyczny punkt mojego bagażu. Ostatecznie plecak waży jakieś 15kgi jest napchany tak, że nawet szpilki się nie włoży. Przez następne półtora miesiąca będziemy się tułać po hotelikach albo spać w namiocie, więc muszę wykorzystać tą ostatnią noc w domu, we własnym łóżku, przed wyjazdem. Ciekawe czy stres pozwoli mi się wyspać?

pakowanie, stres, adrenalina

no tak, pakowanie na całego, myśle że do 2 w nocy uda się to Wszystko skończyć Jutro wyjazd, prosze o komentarze, myśle że będa mobilizować do częstrzych uaktualnień, pozdrowienia!



W przeddzień wyjazdu

No tak, już jutro wyjeżdżamy, wczoraj jeszcze nerwowe bieganie po sklepach w celu załatwienia ostatnich rzeczy. Wieczorem godzinna rozmowa przez telefon z Kubą i Marysią którzy też jadą do Iranu. A dziś już pakowanie i zbieranie ostatnich aktualnych informacji, ewentualnie jeszcze basen w ramach rozluźnienia ciała i ducha. :)

Tutaj chciałem przedstawić co zrobiliśmy jako prezenty dla napotkanych ludzi jest to jedna z trzech wersji zakładek do książki jaką wzieliśmy w ilości sztuk 50



Aha, tak troche chwaląc się w czwartek ukazał się wywiad ze mną w Dzienniku Zachodnim, a w poniedziałek w Gazecie Pszczyńskiej ma się ukazać Nasz (Gosi i Mój) artykuł o podróżach rowerowych, a także podsumowanie pokazu slajdów jaki zrobiłem na Woli 4 lipca. oto linki:
Wywiad z Dziennika Zachodniego
Zaproszenie na pokaz - pless.pl